Do Mimbli przyszła prawdziwa artystka z prawdziwym aparatem, a nie jakaś tam marnie kadrująca PaniKota z aparacikiem, który ma fabrycznie założony trupiozielonkawy filtr.
Artystka dostała kawę z wanilią, a Mimbla patyk z piórkami, ale przecież polować można na wszystko, łącznie z ręką PanaKota...
Po sesji było szybkie sprzątanie "salunu", PanKota, od dłuższego czasu wiszący na telefonie, poleciał do biura, a Mimbla poznała nowe pomieszczenie, gdzie poruszała się z gracją słonia w składzie porcelany - nie miałam pojęcia, że można zrzucić tyle przedmiotów.
4 komentarze:
modelka prześliczna!
Panią Fotograf też z aparatem zapraszamy :)
Czesc Babelku :) Piekna kota!!!
jak wydobrzeję to przyjdę kiedyś :)
Prześlij komentarz