7/29/2008

Sesja na oparciu kanapy
































































Hi, I'm high

Kot w tunelu

Nie, nie zabraliśmy Czarnej do wesołego miasteczka. Ani nie czekaliśmy na światełko ekspresu do Koluszek. Rzucaliśmy myszę z jednej strony, a kota rzucała się z drugiej.

PanKota napracował się przyszywając obręcze wycięte z baniaka na wodę do nogawki starych spodni. Ortalionowy rękaw z drucianymi obręczami kosztuje dużo za dużo, stąd Adam Słodowy.

Koszt: dwie godziny i pokłute palce. Zadowolenie kota: bezcenne.

Kuchcik naramienny

Kawy nie lubię, ale może znajdzie się jakaś kiełbasa...

Poranne ćwiczenia

są trudne, kiedy ktoś uważa, że mata służy jako kryjówka.

7/22/2008

kambek

Pracowało się, potem wakacjowało, a jak się wróciło (to cóż, że ze Szwecji) to wyrabiało się jeszcze więcej klawiaturogodzin. W tym tygodniu usiłuję sobie przypomnieć, co można robić, jak się nie siedzi przy komputerze, co czynię oczywiście głównie przy tymże. Mimbla mi przed chwilą za chałat swetrowy wlazła, czego nie robiła od czasu, kiedy upodobała sobie hamak kaloryferowy, a potem deskę do prasowania. Trudno o wyraźniejszy sygnał, aktualizuję bloga.
Mzimu zostało same na całe 10 dni. Tuczyła ją sz.pani teściowa, a zabawiał Ten, co nienawidzi kotów, ale Mimi tylko nie lubi, bowiem jest chyba jedyną osobą, której Mim pakuje się na ręce.
Wtargałam toboły na górę - PanKota oczywiście musiał zajrzeć na chwilkę do pracy (w niedzielę, prosto z długiej podróży!). Rzuciłam graty i wołam szukam kota. W kuchni z wiszącej szafki zlazło coś wielkiego. Krajst, gdzie moja dzidzia?
Długie łapy, pyzaty brzuch, dorosły pysk. Hm...
?!
Mimbli ustalenie mojej tożsamości zajęło nieco więcej czasu. Kiedy ją porwałam na ręce i gadałam obcałowując, patrzyła zdziwiona i zaspana. Postawiona po kilku minutach na podłogę, obeszła mnie kilka razy, popatrzyła, po czym pisnęła, skoczyła na mnie i zaczęła mruczeć.
I jest jak było.