1/03/2008

Nocne imiona Mimbli.

22.00 - Mimuś: grzeczne śpiące maleństwo. Test: wzięta na ręce leży na grzbiecie z łapkami do góry.
Sfinks robił to samo. Głównie to. Z tym że nigdy na grzbiecie.

23.00 - Mimbloza: czarna petarda, pędzący pogromca piłeczek. Test: wzięta na ręce wije się i gryzie, usiłując wrócić do demolowania zabawek, włażenia do kosza i przekraczania prędkości ciszy nocnej.
Śmigot robił to samo, ale przez góra kwadrans, nie godzinę. I raz dziennie.

W przypadku Mim obie fazy są w zasadzie zapętlone, aż do:

00.00 - Mimblotka: uroczo mruga oczkami i mruczy, pakując się pod kołdrę. Test: nie trzeba brać na ręce, sama włazi, pakując się coraz niżej, z przystankiem na drzemkę w okolicy brzucha, po czym ląduje na dole łóżka, przed zaśnięciem zlizując mi oliwkę ze stóp i łydek, przez co opętańczo chichoczę (wibrysy wywołują łaskotki) lub ałałuję (ała! ała!) (języczek jak tarka).
Gruby spał na łóżku (ale wpychając się pomiędzy nas). Skórą nieowłosioną gardził, mył tylko brodę PanaKota.

Pomiędzy snem a zabawą Mimbla czasem oddaje się refleksji. Zajmuje jej to jakieś 30 sekund - raz udało mi się ją na tym przyłapać:

Brak komentarzy: