5/28/2008

Just like a woman

Przy okazji ładny (mimo koziego sopranu) kawałek do posłuchania:

Co ma wspólnego Mzimu z piosenką Śpiewającego Inaczej? Ano piosenkę lubię, to skorzystałam z okazji, a okazja taka, że Mzimu ewidentnie należy do płci pięknej, czego dowiodła w sobotę, a w zasadzie w niedzielę nad ranem.
Cały dzień spędziliśmy w Aniołówce, następnie z Krąpiami przenieśliśmy się do nas - Mzimu zadowolone było wielce ze stanu nadliczbowego, bo się działo. Tak się działo, że spać nie chciała i kiedy, po wygraniu przez Krąpia w Munchkina, nadszedł czas na planszówki z pierdyliardem małych części, Mzimu zostało zamknięte w kuchni. Kiedy właśnie przegrywaliśmy z Krąpiem w Puerto Rico, uchem kociej matki dosłyszałam piśnięcie, więc natychmiast uwolniłam kociątko, które grzecznie poszło spać. Niestety szybko się obudziło i kiedy przegrywaliśmy z Krapiem w Carcassonne'a, znowu musiało rezydować w kuchni (ale z kocim kabanosem).
Przegrywanie z Krapiem zajęło sporo czasu i kolejne spotkanie pierwszego stopnia z poduszką odbywało się w okolicach świtu. Wydawało mi się, że w Carcassonne'a graliśmy góra godzinę (efektywnie pewnie tak, druga to moje namysły i medytacje) i kiedy mój dobowy zegar biologiczny załapał, że już jest jutro, padłam. Za to wyspane Mzimu ożyło i jęło brykać. Dzielny PanKota, podbudowany tym, że choć raz ze mną wygrał, zajął Kotę zabawą. Po 10 minutach uznali, że może starczy i jak się położył, tak zasnął. Ja niestety zawsze muszę odleżeć minimum 20 minut zanim zasnę, więc usłyszałam brzęk czegoś na toaletce i wielokrotne "ruuuuu, młłłu?". No dobła, wstałam, sprawdziłam i stanowczo ogłosiłam, że bawić się nie będę i zaraz cię cholero w kuchni zamknę. Wzięłam na ręce futro z lodowatymi łapkami, żeby podkreślić wagę słów, a... futro się wtuliło i zaczęło mruczeć. Zaniesione na łóżko wcale nie zaczęło po nim kokosić, tylko dalej się wtulało, aż w końcu wlazło pod kołdrę i zamruczało mnie do snu.
Dziwne bardzo, Śmigot jak chciał brykać, to brykał, a jak chciał się przytulać, to się przytulał. Mzimu jak chce się przytulać, to bryka. I tak, zgadliście, nagroda do odebrania na miejscu - jak chce brykać, to się przytula. Najwyraźniej "weź tu się domyśl człowieku o co tej babie chodzi" to cecha ponadgatunkowa.
Jedno przynajmniej łączy nasze czarnuchy - nie dostając tego, czego chcą, osiągają stan, który naiwny laik mógłby nazwać rozbrykaniem, ale jest to wielce groźne dla otoczenia tornado imieniem Home of massive wkurwę kota. Mzimu zaraz go osiągnie, więc posłusznie idę na dywan szurać łańcuchem i rzucać czymś, co się toczy...

Brak komentarzy: