4/25/2008

Eksplikcja scura

Scur był w pakiecie razem ze Srebrnym, którego na użytek własny nazwaliśmy Milton - dostojny nabity kocur.
Koci behawioryści twierdzą, że jakkolwiek kot dla kota stanowi powód do stresu, bo te koty to wszak samotne wilki są, to jednak w domach najlepsza okazuje się konfiguracja dwa koty plus ludzie. Faktycznie, interakcje z osobnikiem własnego gatunku wydają się dość pożądane, toteż starannie wyszukaliśmy pięknego dżentelmena, który lubi ludzi i lubi koty. Dżentelmen ów przybył aż z Krakowa i okazał się owszem lubić ludzi i koty, ale tylko swoje. Nie jadł, nie spał, jeno wył i ze scurem w pysku szukał swojego człowieka, więc dość szybko znalazł się w pociągu do Krakowa, gdzie się uspokoił i tylko pomiaukiwał od czasu do czasu, jakby ponaglając maszynistę.
Na kocim forum dowiedziałam się, że powinnam zająć się hodowaniem roślin, skoro mi się po dwóch dniach serce kraje. (A właśnie, w kopiach roboczych mam chyba zaległą notkę o roślinach.) Cóż, to nie był nasz kot, my nie byliśmy jego ludźmi - przykro mi wobec Miltona i szukającej dla niego domu Basi, ta dwójka na szczęście zrozumiała, że nic na siłę.
W spadku zostawił nam, a dokładniej rzecz biorąc Mimbli, koci katar, z którego długo wychodziła i w zasadzie nadal nie do końca wyszła, co pokazuje, że nie ma pełnej odporności, bo wszak na kk była szczepiona. Na razie jest sama i chyba tak zostanie, chociaż męczy się, nie mając dla siebie godnego partnera do zabawy - to nie Sfinks, który w porównaniu z nią był mocno zdziadziały. Aczkolwiek do piłek skakał tak, że NBA to przy nim pikuś - Mimbla natomiast spada z hukiem na pupę albo patrzy zdziwiona, po co ja te piłki odbijam, przecież je się turla, żeby kota mogła rzucić się w pogoń. I tyje, znowu jest Kluską, choć się nie przejada i choć się z nią bawimy. Więc czekamy na szczególny zbieg okoliczności, bo nic na siłę...

1 komentarz:

Unknown pisze...

tak sobie myślę, że chyba pora reaktywować temat kocich wieczorków, czyli odwiedzin z kotem :) zapraszamy :)