4/27/2008

Biologia. Podręcznik do klasy VI

Wróciliśmy sobie z akcji ratowania dębu przed zarastającym go barwinkiem (te fioletowe kwiatuszki na zielonym dywanie tylko wyglądają niewinnie) i PanKota poszedł robić za wyleniałego punkowca na koncercie dobrze zapowiadających się garażowców. Ja tymczasem, niepomna górnej i chmurnej młodości (ale bez glanów), zatopiłam się w lekturze kryminału. Niepokoiła mnie Mimbla - nieswoja, z niezbyt przytomną miną usiłująca zasnąć na dywanie, gdzie nigdy nie sypia i od czasu do czasu robiąca "auu". Od paru dni była coraz bardziej zdziwiona, a że poza tym wszystko jest w najlepszym porządku, to domyślałam się, co się szykuje.
Młodym zdolnym wysiadł prąd, więc mą ciszę i niepokój przerwały "wy pijaki, alkoholiki, moczymordy, degeneraci wy", czyli PanKota i Ten, co nienawidzi kotów (ale Mimbli tylko nie lubi). Mimi (to PanKota tak zdrabnia, nie ja) przyszła się przywitać i robiła to podejrzanie czule. No i się zaczęło. Tuliła się do obu panów, tarzała po podłodze trąc tyłem łebka o podłogę i oczywiście wypinała tyłek do góry przywierając przednimi łapami do podłoża - wyglądało to dość komicznie, bo próbowała tak chodzić. Nasze szczęście, że Czarna nie umie porządnie i donośnie miauczeć, tylko jękoliła amrr, amuuu, mmmyy.
Po 2-3 godzinach polazła sobie precz i siedziała na dywanie, znowu z miną typu "aleosochozi", a kiedy ponownie do niej zajrzałam to spała. Odbył się nocny rytuał - "pomaganie" mi przy myciu, układanie się całej trójki na łóżku oraz nocne polowanie. Pomna, że ruja trwa od kilku do kilkunastu dni, ucieszyłam się, że przeszliśmy przez to dość ulgowo.
Rano wszystko w normie, ale Mim wpuszczona do zamykanego na noc salunu zaczęła dziwnie intensywnie obwąchiwać fotel ze stertą prasowania. Po rozczarowaniu się oboma panami musiała nasikać na moją bluzę, co zapewne stanowiło rodzaj oferty reklamowej. Nie wiem, czy to przypomniało jej o powinnościach gatunkowych czy też ma nietypową ruję przerywaną, ale znowu zaczęła marudnie jęczeć i odstawiać taniec godowy. Trwało to zaledwie parę minut, (które niecnie wykorzystałam do zrobienia zdjęć) i Mim dała sobie spokój, co się będzie do baby przytulała. PanKota odsypia iście punkowe nadużycie substancji wyskokowych, ciekawe co będzie, jak wreszcie wstanie.

Brak komentarzy: